Ceny nieruchomości zaczną spadać - analiza sytuacji
1. Słabe wykształcenie ekonomiczne i finansowe
Po raz pierwszy w nowej historii Polski (po II wojnie światowej) Polacy stoją przed problemem inwestowania pieniędzy. Dopiero teraz masowo pojawiają się ludzie, którzy mają jakiś znaczący kapitał odłożony przez lata (zazwyczaj ludzie 50+). Wcześniejsze pokolenia nigdy nie stały przed takim problemem jak "gdzie ulokować kapitał?". Edukacja w tym zakresie była (i narazie jest) żadna. Polacy to ludzie oszczędni, pracowici i właśnie mija czas zachłyśnięcia się kapitalizmem. W wieku 50+ mają już kasę, czas i kapitał i przywykli do tego, że w sklepach jest wszystko. Zaczyna pojawiać się pytanie: co zrobić z pieniędzmi na koncie? Zainwestować gdzieś?
2. Nieruchomości jako jedyna opcja
Ci sami ludzie 50+ byli świadkami ogromnego wzrostu wartości nieruchomości. Przez całe ich życie ceny tylko rosły, a wszędzie dookoła powstawały nowe domy. Widzieli, jak ludzie na tej fali dorabiali się bajecznych pieniędzy. Naturalne jest, że temu pokoleniu wydaje się, że nieruchomości to pewna inwestycja, na której nie można stracić. Polska giełda praktycznie nie istnieje, a Polacy nie mają kultury inwestowania w obligacje. Nie ufają państwu - ufają prywatnej własności.
3. Nakręcający się biznes
Pierwsi fliperzy zarobili dużo, ale rynek się nasycił. Rozwinął się nowy model - szkolenia, często bardzo drogie, które obiecują pewne zyski. Nowi uczestnicy rynku wierzyli, że wystarczy kupić i sprzedać drożej. Rynek rósł, więc wszyscy czuli się jak inwestorzy roku. Punkt 4 jeszcze bardziej ich w tym przekonaniu utwierdził.
4. Pandemia, wojna i tani kredyt
Najpierw pandemia wywołała potrzebę większej przestrzeni do pracy zdalnej. Potem wojna przyciągnęła 2 miliony ludzi do Polski - wszyscy potrzebowali mieszkań. Do tego rządowe programy dopłat i tanie kredyty - idealny sygnał, że trzeba się budować, kupować, inwestować.
5. Cyrk wyjeżdża z miasta
Gdyby rząd kontynuował wsparcie, karuzela mogłaby się dalej kręcić. Ale sytuacja imigracyjna się ustabilizowała, dopłat do kredytów nie widać. Deweloperzy osiągnęli już maks ceny. Liczba nowych chętnych się wyczerpała - jak w każdej piramidzie.
6. Znaki na niebie i ziemi
Oferty na Otodom wiszą miesiącami. Ludzie ukrywają spadki cen. Szkoleni "inwestorzy" nie mogą sprzedać mieszkań mimo kosztownych remontów. Jeden z nich zainwestował 1,3 mln zł, a najwyższa oferta to 800 tys. Ludzie trzymają pustostany, licząc na 0% kredyt. Rynek się zatyka. Całe osiedla stoją puste, a deweloperzy i fliperzy zaczynają konkurować ceną - zysk znika, zostaje frustracja.
7. Gorzka korekta rynku
W okolicach marca 2025 stanie się jasne, że nie będzie kredytu 0%. Zacznie się brutalna weryfikacja. Najpierw sprzedają ci, którzy czują, że to koniec. Potem ci, którzy będą chcieli odzyskać chociaż część zainwestowanego kapitału. Ceny będą spadać coraz szybciej.
8. Pokłosie
Celebryci i inwestorzy będą apelować o pomoc. W mediach zacznie się lament, że państwo nic nie robi. Argumenty o potrzebie dopłat staną się groteskowe. Fale bankructw, samobójstw, płaczu. A potem - w końcu - uzdrowienie rynku. Ale tym razem z większą ostrożnością i świadomością.